Nasz kolega Robert został mocno porażony prądem podczas obsługi betoniarki, na swojej działce, na której się budował. Przewieziono go do szpitala, gdzie pozostawał w stanie krytycznym.
Natychmiast po pracy pojechałam zobaczyć, co się z nim dzieje. Dowiedziałam się od jego żony, że jest nieprzytomny i prawdopodobnie ma poparzone organy wewnętrzne. W opinii lekarzy, stan beznadziejny, bez większych szans na przeżycie.
Zaraz po powrocie do domu złapałam za różaniec. Odmawiałam Nowennę do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły, która wielokrotnie w życiu już mi pomogła.
Minęły trzy dni, ale stan Roberta się nie poprawiał. Nawet trochę się pogorszył. Mimo wszystko kontynuowałam modlitwę.
Nagle w 9 dniu nowenny Robert odzyskał przytomność. Aż się popłakałam z tego wszystkiego. Zauważcie, że nie miało to miejsca, ani w pierwszym, ani w piątym, czy w ósmym dniu, tylko w dziewiątym, ostatnim dniu nowenny. Moim zdaniem Maryja chciała pokazać sens tej modlitwy. Dużo ludzi mówi, że właśnie w 9 dniu dzieją się cuda.
Robert wyszedł z tego bez szwanku. Nie było żadnego trwałego uszkodzenia. Wygląda dobrze i czuje się wspaniale. To jest naprawdę wielki cud. Dziękuję Ci Matko Boża.
Prześlij nam swoje świadectwo na adres e-mail Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.