Pewnego wieczoru wyszłam na spacer z moim psem, patrzyłam się w niebo i mówiłam ,, Panie Jezu, zrób coś z moim życiem, oddaję się całkowicie, niech się dzieje Twoja wola, proszę przejmij kontrolę, bo nie jestem szczęśliwym człowiekiem, czuję, że coś jest nie tak, czegoś mi brakuje, proszę pomóż", to był jak się okazało akt oddania życia w ręce Jezusa, tylko powiedziany spontanicznie i od serca :)
Na następny dzień w pracy zostałam wezwana przez managera do biura. Z dnia na dzień zostałam zwolniona, nie podając żadnych konkretnych przyczyn!!! Nie mogłam w to uwierzyć... Ja??? Przecież niczemu nie zawiniłam, miałam dostać niedługo awans, a nagle zostaje zwolniona?
Doznałam szoku, byłam zła i smutna, czułam wstyd, ale z racji tego, że musiałam się jakoś utrzymać, nie chciałam tracić czasu, więc wydrukowałam stos cv i udałam się w samo centrum szukać pracy w tej samej branży.
Codziennie dostawałam mnóstwo propozycji pracy, ale nie wiedziałam na co się zdecydować. W końcu zaproszono mnie na dzień próbny do jednej z najlepszych restauracji w moim mieście. Martwiłam się jak dam radę, ale stwierdziłam, że spróbuję, w końcu za coś muszę żyć.
W między czasie nie mogąc zrozumieć zaistniałej sytuacji, przecież nie tak sobie to wszystko wyobraziłam, odmawiałam tą nowennę w intencji rozwiązania moich problemów z pracą. Prosiłam o możliwość wyjaśnienie tego wszystkiego, żeby Bóg pokazał mi gdzie popełniłam błąd, żebym mogła to wyjaśnić ze swoim szefostwem, bo zwolnił mnie manager, a szef nie miał mi nic do powiedzenia w twarz, ani nie chciał powiedzieć słowa na pożegnanie.
Koniec końców zdecydowałam się pracować w knajpie ze świetną renomą. Bóg mi dawał wyraźne znaki, że chce dla mnie tej pracy!! Dawał mi siłę każdego dnia i podnosił na duchu. Bałam się jak pogodzę inny system pracy ze studiami, ale czułam w sercu, że On mi ze wszystkim pomoże.
Po niespełna kilkunastu miesiącach dostałam awans w mojej pracy, zostałam kierownikiem. Uświadomiłam sobie, że ból z przeszłości minął. Gdzieś tam ta sytuacja siedziała mi z tylu głowy, ale już nie rozpamiętywałam tego złego, było mi dobrze tam gdzie byłam.
Pewnego razu siedząc w biurze i przeglądając poranne maile zobaczyłam w skrzynce odbiorczej listy motywacyjne oraz nowe cv osób szukających pracy. Serce mi na chwile stanęło, a w głębi duszy się uśmiechnęłam. To były nazwiska osób pracujących kiedyś ze mną w tamtejszej restauracji. Okazało się, że tamta knajpa zbankrutowała i teraz wszyscy na gwałt szukają pracy. I wiecie co ? To mogła być moja chwila zemsty. Miałam wybór dać tym ludziom pracę, tym którzy bezpodstawnie mnie oczernili, zwolnili lub skasować maile bezpowrotnie i odrzucić ich kandydaturę...
Wybrałam to, co wybrałby Jezus. Dałam druga szansę, przebaczyłam, otworzyłam swoje serducho i dałam tym ludziom możliwość zarobku u mnie w restauracji. Nasze role się zamieniły. Jak to mówią ostatni będą pierwszymi ;)
Po jakimś czasie moje byłe szefostwo się do mnie odezwało mówiąc, że nigdy sobie nie wybaczą, że pozwolili mi odejść, to był ich błąd i przeprosili mnie, życząc powodzenia na nowej drodze kariery. To była oczyszczająca sytuacja dla nas wszystkich.
Cała ta sprawa była krokiem ku nawróceniu się do Boga i do Matki Bożej.
Od tego momentu ufam im z całych sił i wiem, że mimo, że sprawa jest beznadziejna, to oni obrócą to w coś pięknego!!! Wystarczy trwać, ufać i otworzyć serducho dla Jezusa, a on wszystko ogarnie spokojnie :)
Prześlij nam swoje świadectwo na adres e-mail Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.