Mam na imię Ania i mam 17 lat. Dwa lata temu w naszej rodzinie dział się koszmar.
Ciągłe kłótnie rodziców sprawiały, że całe noce płakałam. Modliłam się za nich. Codziennie prosiłam Boga, aby nasza rodzina przetrwała. Nie da się opisać, co czuje dziecko z rozbitej rodziny...Bo nasza rodzina już praktycznie nie istniała.
Załamałam się kiedy po kolejnej awanturze tata się wyprowadził. Szukałam ratunku wszędzie. Pomógł mi pewien ksiądz. Dał mi Nowennę Pompejańską i zapewnienie, że Matka Boża zawsze znajdzie jakieś wyjście.
Moje małżeństwo rozpadło się 3 lata temu.
Mąż odszedł do innej kobiety. Zostałam sama z 2 letnią córką. Oszczędzając sobie nerwów wnieśliśmy o rozwód bez orzekania o winie.
Było mi ciężko się pozbierać, lecz wiedziałam, że muszę żyć dla swojego dziecka. Przepłakałam wiele nocy. Nie mogłam przestać o nim myśleć, mimo, że tak bardzo mnie zranił. Odwiedzał córkę co tydzień, ale do mnie się w ogóle nie odzywał. O Nowennie Pompejańskiej dowiedziałam się od księdza podczas kolędy. Następnego dnia zaczęłam się modlić w intencji nawrócenia mojego sakramentalnego męża.
Po 5 latach małżeństwa żona stwierdziła, że już mnie nie kocha.
Byłem w szoku. Myślałem, że jest wszystko OK.
Dwa dni później wyprowadziła się z domu. Wszelkie próby rozmowy, kończyły się fiaskiem. Nie mogłem w żaden sposób do niej dotrzeć. Dwa tygodnie później napisała mi sms-a, że chce rozwodu.
Zrozpaczony, szukałem ratunku w internecie. Trafiłem na Nowennę Pompejańską. Zacząłem czytać świadectwa ludzi, którzy byli w tej samej sytuacji co ja. Zaskoczyło mnie to, ilu z nich uratowało swoje małżeństwa przez różaniec.
Nowennę Pompejańską zacząłem odmawiać podczas pierwszej rozprawy rozwodowej.
Żona odeszła 2 lata temu. Po roku złożyła papiery rozwodowe. Chciała rozwodu bez orzekania o winie. Nie zgodziłem się.
W odpowiedzi na pozew, napisałem, że chcę ratować rodzinę i widzę szansę na pojednanie. Pierwsza rozprawa została odroczona z powodu niestawienia się świadka.
Modliłem się bardzo żarliwie i z przekonaniem, że Matka Boża mnie nie opuści. Druga rozprawa odbyła się dokładnie w ostatni dzień części błagalnej. Sędzia zapytał się mi, czy wierzę, że można uratować to małżeństwo.
Trzy lata temu przeżywałam najpiękniejszy okres w moim życiu. Wyszłam za mąż za człowieka, którego bardzo kochałam. Doznałam miłości, jakiej jeszcze nigdy nie czułam.
Po dwóch latach wspólnego życia zamiast miłości odczułam ból i cierpienie...odszedł, podeptał mnie i moje serce, które kochało Go najpiękniej jak tylko potrafi. Wieść o zdradzie powaliła mnie na kolana. Codziennie klęczałam, modliłam się i wyłam w niebogłosy prosząc Boga by wskazał mu drogę do mnie, aby znów mnie pokochał, tym razem już na zawsze.
Ratowanie mojego małżeństwa zaczęło się gdy po 10 latach wspólnego życia mąż odszedł do młodszej kobiety.
Mieliśmy dwoje dzieci, które nie mogły pogodzić się z decyzją ojca. Płakaliśmy wszyscy razem z bezsilności. Jak On mógł to nam uczynić ? Co dalej ? Walczyć o niego, czy się rozwieść ? Cały czas te myśli chodziły mi po głowie...
Postanowiliśmy z dziećmi, pojechać do Lichenia i pomodlić się za tatę. Prosić Matkę Bożą o jego nawrócenie. W Sanktuarium wpadła mi w oko książeczka o Nowennie Pompejańskiej. Zaciekawiona, kupiłam ją.
Po powrocie do domu zaczęłam głębiej interesować się tą nowenną, która pomogła w życiu tylu ludziom. Modlitwa jest bardzo trudna.